sobota, 17 marca 2012

2012.03.17 - bez celu..

Witajcie zacni goście !
Sezon w pełni, postanowiłem zatem trochę odświeżyć bloga.
Żądnych motocyklowych historii zapraszam do lektury krótkiego opowiadanka z dzisiejszej objazdówki :)
Dzień rozpoczął się fatalnie... piękna pogoda, ciepły asfalt, a ja w ... PRACY.  Jednakże po kilku godzinach udało się dorwać SVę i wymienić jej ogumienie :D
Kiedy już myślałem, że aby ściągnąć koło będę musiał trzymać motocykl na plecach, z pomocą przyszedł podnośnik... oto i on :


Po maminym obiadku zatelefonowałem do pięknego właściciela R6...
to ona czy tam on, bez różnicy :P


Prawda, że brzydka ?
Pozdrawiam Marcin.

Nie mieliśmy konkretnego planu na dziś, toteż objeździliśmy okolicę. Na początek  Nowy Wiśnicz, potem dotarliśmy bez większych przeszkód do Bochni, po drodze zatrzymując się po napoje wyskokowe tj. etylinę. Dotarłszy na bocheńskie planty postanowiliśmy iść na lody ( cokolwiek to znaczy ).
Wtem zostałem zaatakowany przez jakąś gołębicę ...taki mały prezent z racji pierwszego wypadu :

Smacznego, dla jedzących : )

Po tym wspaniałym wydarzeniu nabraliśmy wraz z Marcinem ochoty na hamburgerki w Macu.. dziwne.

Na koniec chciałem powiedzieć, że motocykle prowadziły się jak księgowe z Zusu, a czerpanie przyjemności z turystyki wiązało się ściśle z muzyką...

A tutaj  SV przed wjazdem do garażu :

Do następnego.