sobota, 4 sierpnia 2012

Sanki, zamki, bunkry i hulanki - 27.07 - 29.07 Smardzewice, Konewka, Jeleń, Chęciny, Oblęgork, Operacja Południe - Bielsko-Biała

Uf, w końcu znalazłem chwilę czasu by zebrać siły i napisać coś o ostatnim wyjeździe.

27 lipca roku pańskiego 2012,  nastąpiła nieco dłuższa wycieczka.
W pierwszy dzień zrobiliśmy około 230 km, a miejscem, w którym postanowiliśmy odpocząć okazały się Smardzewice - miejscowość położona niedaleko Tomaszowa Mazowieckiego.

Wyjazd jak zwykle punktualnie z opóźnieniem półgodzinnym...
Czas jazdy około 2,5h, bez większych przerw - prócz małej na kawunię.
Na stacji orlenu "rozwalamy" się na trawce i obserwujemy brak ruchu na drodze, spokój i nigdzie nie spieszących się, wesołych ludzi.

 Rozebrani do pomidorówki ,odpoczywamy tutaj kilka chwil.
Podróżowanie w kierunku Zalewu Sulejowskiego, okazało się bardzo miłą przygodą. Około 60 % pokonywanej nawierzchni było znakomitej jakości, pozostałe 40 % na tzw. biedę :)
Mały ruch i niewielka ilość większych miast, które mijaliśmy pozwalała na jazdę z większą i stałą prędkością. Po bezproblemowym dotarciu na miejsce zachwycaliśmy się wszechobecnymi emerytami, którzy patrzyli na nas ja na przybyszy z innej planety. Być może byliśmy w tym ośrodku jako jedyni w wieku produkcyjnym... pomijając recepcjonistkę, która nie była zbyt pomocna jeśli chodzi o obiekty warte uwagi.

Ośrodek położony w lesie, z dala od hałasu co bardzo nas ucieszyło.
Po wstępnych oględzinach pokoju, przyszedł czas na przyjemności...

Wcześniej zaopatrzeni w ekwipunek w pobliskim sklepie oraz po mało smacznym obiedzie postanawiamy, że trzeba zażyć kąpieli słonecznej :)

I tak nastąpiła dłuuga droga nad zalew...



Kolejną sprawą, o której zmuszony jestem wspomnieć to po raz kolejny BRAK LUDZI.
Ludzie, gdzie jesteście? Nastąpiła jakaś katastrofa? NIGDZIE NIE MA LUDZI!
I tak, jako niestrudzeni detektywi dowiedzieliśmy się czym jest to spowodowane.
Otóż Zalew Sulejowski jest cały zielony. Niestety nie dodaje mu to uroku, a jedynie pokazuje jak bardzo zbiornik jest zanieczyszczony. Wcześniej nie byliśmy tego świadomi... cóż - zagadka rozwiązana. Poopalać można się na balkonie, a darmowa kąpiel to już wyższa szkoła jazdy.
Chociaż niektórzy, mimo to kąpią się w tym bajorku i wydają z siebie dziwne dźwięki.
Ot uciecha, mała rzecz a cieszy..
My nie ryzykujemy. W związku z tym, idziemy zatopić smutki do pobliskiego baru.


Moje kolejne niespełnione marzenie....



Nieczynne to nieczynne... trudno.

Kolejny przystanek to pizzeria, no bo czymś trzeba się najeść. Gruby Daniel jest w raju, zostały tylko jakieś okruszki.
A ja pozmywam wam naczynia. Bożena Dykiel.

Mniam, aż mi ślinka leci gdy patrzę na to zdjęcie.

Rozochoceni idziemy na loda włoskiego, następnie zwabieni odgłosami muzyki oraz zaproszeniem badacza glonów idziemy na pobliski festyn pt."Żreć, upić się i zostawić dużo kasy - bo mamy 600 lat Smardzewic". Istotnie.





Organizatorzy zadbali byśmy się nie nudzili... łezka w oku się kręci.


Dobra, koniec tego. Trzeba uciekać do pokoju. W ciemnościach zmierzamy z powrotem...

Dzień drugi.

Jakimś cudem wstajemy. Podciągam brzuch. Idziemy.
Po drodze spotykamy samochody. Jednemu z nich robimy zdjęcie.


Wygląda na to, że się spóźniliśmy - w Borkach miał miejsce zlot samochodów rodem z USA.
Pozostał tylko opuszczony tor....


Szukamy dogodnego miejsca do opalania naszych jędrnych nóg.


Są dziewczyny... i jakiś koleś dziwnie się przyglądający...


AAAAAAAAAAAA ON IDZIE NA MNIE !!! Wolę nie wchodzić mu w drogę...

 Jest z ekipą. Wywieszam białą flagę, ale na nic. Trzeba sposobem... knopers na chwilę go uspokaja.


Około godziny 13 opuszczamy hotelik.
Podczas drogi powrotnej zwiedzamy wszystkie możliwe miejsca.
Na początek Spała, tam jemy pyszny obiad, którego smak czuje do dziś (grubas).

Następnie żądni wrażeń trafiamy do Konewki (nie ogrodowej).
Tutaj znajdują się bunkry z czasów II Wojny Światowej. Kompleks składa się z kilku budynków, całkiem nieźle zachowanych. Inwestujemy 4 zł i oglądamy nie tylko militaria, ale także odnajdujemy naszych przyjaciół ze zlotu :



 Fajne zabawki, teraz pora na coś starszego.




 Wspaniale. Wartownika nie ma...



Właściwie to jest, tylko, że zmęczony ....
Podążamy w głąb długiego korytarza.


Spacerek umila niska temperatura oraz muzyka.


Zapewne odbieramy Berlin !

Bardzo ciekawie zagospodarowane miejsce, po bokach korytarza można zobaczyć kilka fajnych zabawek.


Niestety nie udało mi się zadzwonić do domu, a wiatrak okazał się bezużyteczny.
Napisałem jedynie pismo, efekt pracy widoczny na biurku.
Pożegnawszy się z bunkrem ruszamy na Moskwę!


To jeszcze nie koniec. W pobliskim lesie czekają jeszcze budynki zaopatrzenia, magazyny, maszynownia.



Może to właśnie w tym miejscu, stały potężne silniki Diesla?


Następny punkt trasy - Jeleń. W tej miejscowości ukryty jest podobny bunkier, także kolejowy.
Odnalezienie go sprawiło nam wiele trudności, ale jednak się udało.
Niestety jest opuszczony i pełno w nim śmieci, nie zachęca więc do zwiedzania.

Czas przenieść się w czasie jeszcze kilkaset lat wstecz, tym razem do zamku w Chęcinach.


Kolejny punkt programu to muzeum Henryka Sienkiewicza, w Oblęgorku.
Zdjęcia tylko z zewnątrz, ponieważ okazało się, że jest już zamknięte.



Brakuje mi tu czegoś istotnego...

Następny zamek :




W czasie naszego krótkiego zwiedzania spotkaliśmy około 3 panów młodych, tyle samo pań, a na dodatek jednego pazia.

Zapomniałbym - jeszcze jakiś niewolnik, który nie przejmował się zbytnio swoją sytuacją:

Zlitowałem się. Wypuściłem ofiarę.
Oto jej radość:

Muhhahahaaha

Poniżej jeszcze kilka zdjęć :

Wesele bez jedzenia i z plastikowymi kubkami :))

 Za to bryczka jest...

 Armata...



 Oraz to czego brakowało mi u Pana z posągu.


I na sam koniec Operacja Południe. Cykliczna impreza w Bielsku - Białej.
Ot taki zlocik militarny. Malutki.















baju baju!