poniedziałek, 1 lipca 2013

29.06.2013 Zamek Korzkiew + ruiny zamku Smoleń - Pilica

Po dłuższej przerwie przyszedł czas, by na nowo odkrywać motocyklowe tajemnice.
Na początek wybraliśmy się w krótką wycieczkę - coś dla rozruszania kości.
Nasz szybki plan obejmował Korzkiew oraz Smoleń, w tych miejscowościach chcieliśmy zobaczyć zameczki.
Pogoda zapowiadała się całkiem nieźle, więc szybko przebraliśmy się w motocyklowe uniformy.
Wtedy nastąpiło coś niebywałego... suzuki postanowiło, że tym razem nigdzie się nie wybiera.
Cóż, zapomniałem naładować akumulator...
Wycieczka stanęła pod znakiem zapytania, jednak z pomocą przyszła najnowszej generacji impulsowa ładowarka, wyposażona w technologię plazmową wraz z duża ilością dział jonowych.
Jakaż była radość, gdy po niecałej godzinie moto zagadało.
Plus był taki, że przynajmniej zdążyliśmy zjeść naleśniki.

Zapakowaliśmy zatem nasze pośladki na siodło i w drogę.
Droga do zameczku w miejscowości Korzkiew prowadziła przez Kraków, a następnie trzeba było skręcić na Wolbrom. Bardzo przyjemna droga i słoneczko pozwalało troszeczkę się odprężyć.
Ten błogi stan został zakłócony przez niejakiego żyda, zwanego dalej rezerwą. Uprzedzony wcześniejszym strajkiem machiny, postanowiłem nie ryzykować i zatankowałem nieco.

Kolejne wyzwanie stanowił dla nas podjazd pod górę, na której umiejscowiony został zamek.
Błoto i kamienie niestraszne jednak szosuwce i jakoś się udało. Być może dlatego, że mam lekkiego pasażera :P

I oto pierwsze zdjęcia:


Niestety po raz kolejny okazało się, że budowla została przerobiona na hotel.
Nastawiliśmy się jednak na zwiedzanie, więc mimo niewielkich możliwości dla zwiedzających, coś zobaczyć musieliśmy.
Na początek zaświeciłem światło.
Później chciałem rozpalić w kominku, ale nie miałem zapałek.
Dlatego też nie zapaliłem.

Poniżej jedno z niewielu pomieszczeń, które zostały udostępnione:


Kolejne zdjęcie przedstawia Króla Golosława.


I Królową Golosławinę.


oraz ich jedyne dziecko:


Chciałem także zamieścić ogłoszenie w imieniu powyższego stwora. SZKLARZA !!!


Mieliśmy nadzieję, że zobaczymy okolicę z nieco wyższej perspektywy. Na próżno. Przyszło tylko rozczarowanie.

Musieliśmy się zadowolić takimi widokami, chyba całkiem niezłe ?




Ten przemiły Pan w białej koszulce, którego możemy zobaczyć na zdjęciu powyżej zachował się niczym prawdziwy rycerz.
Chcąc zrobić zdjęcie sobie i swojej rodzinie postanowił, że przebiegnie sprintem, zanim samowyzwalacz pstryknie fotkę. Patrzyliśmy z zaciekawieniem czy mu się uda. Niestety...poległ.
I oto Król Golosław przybył z odsieczą by ratować kobiety i dzieci !!!


I tu pojawia się moje pytanie:


Jeżeli ktoś wie, niech da mi znać.

Opuszczamy Korzkiew.
Następny cel - Smoleń-Pilica.

Myśleliśmy, że teraz może być już tylko lepiej. Na miejscu okazało się, że obiekt, który chcieliśmy zobaczyć praktycznie w ogóle nie nadaje się do zwiedzania.


Gopr nie kłamał. Głazy rzeczywiście spadały. Kto by się tam bał...
postanowiliśmy zrobić kilka zdjęć tak żeby przypadkiem nie dostać głazem (niektórym może by pomogło).



Myślałem, że to my jesteśmy niespełna rozumu wchodząc tam ( byłem prowodyrem, przyznaję się)... ale co można powiedzieć o tych gościach? Na dodatek z dzieckiem :))


Nie dało się w tej dziczy wytrzymać. Komary skutecznie utrudniały odczuwanie piękna przyrody.
Na zakończenie takie oto ładne zdjęcie:


Warto wspomnieć o niezłej knajpce w Proszowicach - Mezzani. Tam napełniliśmy nasze żołądki i udaliśmy się do domu.Wracaliśmy przez Miechów przez co trasa została urozmaicona :)
Kolejna wyprawa już niebawem.

Podsumowanie.
Czas wycieczki - około 4h.
Odległość ok. 200 km.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz