poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Dom Wczasowy Salamandra 11.08.2013 Kościelisko

Tym razem wybór padł na opuszczony Dom Wczasowy Salamandra.
Obiekt znajduje się w Kościelisku, dosyć łatwo do niego trafić - jest przy samej drodze.
Wyruszyliśmy z Mariuszem około godziny 12.30. Po jednej przerwie na loda i dwa czisburgery makdonaldowe dotarliśmy do celu.
Trasa liczyła około 150 km, poprzez miłe zakręty i jeszcze milsze widoki.

Pierwsze zdjęcie:


Zaraz po zrobieniu tego zdjęcia czekał nas nawrót, a później już tylko 500 m jazdy i jesteśmy na miejscu.
Przypinamy motorki i szukamy możliwości by dostać się do środka obiektu.


Główne wejście zamknięte, strażnika jednak brak.


Zaciekawiły mnie pewne schody, więc poszedłem zobaczyć cóż ciekawego jest na górze.


Nic specjalnego. Tylko ubikacja.

Idziemy wzdłuż budynku, być może są jakieś drzwi, które nie są zamknięte.


Studzienki kanalizacyjne czekają na nasz błąd. Trzeba patrzeć pod nogi.
I oto co wypatrzyłem:


Skoro zapraszają... skorzystamy. Ale najpierw musimy wejść!

Naszym oczom ukazuje się podejrzana ścieżka. Jak się później okazało prowadzi ona do dyskoteki, która także należy do kompleksu. Ze względu na bujną roślinność, nie idziemy.

Salamandra z zewnątrz :


Drzwi na wprost zdają się być otwarte. Idziemy.
Wnętrze niewątpliwie pamięta tamtą epokę, ale klimat istotnie - jest.
Szukanie informacji okazało się być daremnym trudem. Na tablicy pusto.


Po lewej stronie widzimy okienko, w środku zapewne była kuchnia. Wszystko wyłożone ładnymi kafelkami.

Co podać?


A poniżej pewien osobliwy obrazek :)


Zostało nieco papieru dla Mariusza. Ciekawy jestem czy wziął sobie prośbę do serca ...


Oceńcie sami... ale moim zdaniem raczej nie potraktował jej zbyt poważnie.


Idziemy wyżej, podziwiając jednocześnie widoki z okna.
Każde następne piętro wygląda na coraz bardziej bogate.


Kolejne piętro wygląda na odcięte. Sprawdzimy czy jest może jakaś inna droga.
W końcu mamy zaproszenie na bilard.


Udało się znaleźć inne schody. Zaraz potem natknęliśmy się na pożar.


Okna są sporych rozmiarów, zastanawia mnie co znajdowało się w tym pomieszczeniu.
Uwagę zwracają haki na suficie. Może pokój dyrektora z dużym oświetleniem?

Mariusz postanowił nieco się odświeżyć po akcji gaśniczej:



Przed nami ostatnie piętro. Znajduje się na nim potężny taras widokowy oraz jakaś sala. Może odbywały się tutaj jakieś przedstawienia? Na podłodze leżał bilet wstępu - chyba komuś się nie podobało.



Powyżej zdjęcie baru. Ceny nadal są. Całkiem atrakcyjne. Gdzie barman?

Odnalazłem fakturę na napoje z 2004 roku. Cóż, jeszcze 9 lat temu być może udało by się coś chlapnąć...

A oto gwóźdź programu:



Na zdjęciu powyżej można dostrzec taras widokowy, o którym wcześniej pisałem.


Wspólne zdjęcie na tarasiku:


Na koniec pozostawiłem najlepsze teksty, no i oczywiście kartkę, która po otworzeniu okazała się grać!
Irytująca melodyjka towarzyszyła nam podczas eksploracji :)
Znalazłem też kilka kartek z tego miejsca, w idealnym stanie. Jak to możliwe, że obiekt w takim świetnym miejscu upadł?

Może ktoś nie zastosował się do zakazu?


W tle lista płac. Jakby ktoś potrzebował dane osobowe to zapraszam.




Plany zachowane w naprawdę niezłym stanie.


Grr, prześladuje mnie czy co?

Wracamy. Zatrzymujemy się jeszcze w Nowym Targu by zerknąć na opuszczony szpital.
Mamy miejsce na kolejną wyprawę.

Oczywiście po drodze obowiązkowo zaliczamy posiłek.
Tym razem był to dorsz z fryteczkami. Dobry.

Bayyyyy


Czas wycieczki - około 9h
Kilometrów - 300

1 komentarz:

  1. Co do tego zdjęcia gdzie zwisają haki z sufitu... Na 90% jestem pewny, że tam właśnie była świetlica z ping-pongami. Haki na ścianie na to wskazują, ponieważ ta świetlica była poprzedzielana na mniejsze pomieszczenia takimi jakby podwieszanymi, drewnianymi ściankami złożonymi z podłużnych listew w poprzek ponadziewanych na pionowe pręty. Przypominało to ciut azjatycki wystrój wnętrza połączony z prostotą PRL. Niestety pamiętam to jak przez mgłę (byłem tam na koloniach w 1999 i miałem rocznikowo 11 lat) ale opisałem to najlepiej jak mogłem. Swoją drogą też tam byłem na zwiedzaniu w 2013 ;)

    OdpowiedzUsuń